Już od dawna chodził mi ten pomysł po głowie, aż w końcu usiadłam do maszyny i gotowe:) Mięciutkie, z otuliną w środku pokrowce na małe dziecięce krzesełka. Całość z grubej, wytrzymałej bawełny i milutkiego minky. Tym razem bardzo stonowana kolorystyka, brązy, beże, biel. Idealnie dopasowane za pomocą troczków wiązanych na kokardkę:) I w końcu dzieciaczki sobie wygodnie siedzą! A co:)
Świetnie wyglądają:)
OdpowiedzUsuńWitam! Ten blog jest dla mnie bardzo inspirujący:) Wow! Krzesełka są wyjątkowe - jakże inne od tego co proponuje rynek. Świetna robota..szkoda, że brak mi doświadczenia i sprzętu do tego typu prac.
OdpowiedzUsuńPonad rok temu, też myślałam, że szycie nie jest dla mnie:) Skusiłam się na kupno maszyny do i..... jejku jak to wciąga! Nie ma dnia, żebym nie myślała o czymś nowym do uszycia:)Także zachęcam! I dzięki za miłe słowa:)
OdpowiedzUsuń